Przyjęło się, że to wielkie dzieło i tak już zostało
A co jeżeli Ci powiem, że byłem osobiście zachwycony filmem i zgadzam się z ogólną aprobatą dla tego dzieła? Może się mylisz?
To nie jest kwestia gustu.Pewne rzeczy wymagają konkretnego przygotowania i wiedzy,aby je odpowiednio odbierać i docenić.
Pewien rolnik z sieradzkiego,po oglądnięciu dzieł Picassa,wyraził opinię że jego pięcioletni syn potrafi lepiej bazgrolić.Kwestia gustu?
Niewiedzy. W ogóle tłumaczenie, że ktoś ma inny gust nie przemawia. Jak się ma wiedzę to docenia, jak nie można nie zdawac sobie sprawy z wielu rzeczy i widziec tylko powierzchownie.
Wiedza nie ma nic do gustu, tak samo jak talent do długości aktywności - jeden jeździ na żużlu 20 lat i nigdy w IMP nie startował, a inny ma lat 18, startuje od 2 sezonów i zdobywa medale. Filmy się "czuje" bo to jest sztuka a nie "wie (mody reżyser potrafi zrobic lepszy film od starego wyjadacza jeżeli ma wyczucie, intuicje filmowa itp)", jeżeli tego nie wiecie, to radzę dać sobie spokój z filmwebowaniem, szkoda czasu
Wiedza nie ma tu nic do rzeczy, tak samo jak żużlowiec jeździ 20 lat i nigdy mistrzem nie był, a pojawia się osiemnastolatek i zdobywa tytuły!. Obejrzałem w życiu setki filmów i ten nie wywarł na mnie tak wielkiego wrażenia jak by na to wskazywała jego wysoka ocena. Po prostu zwykły film
No tylko, że Polański zdobył nominację do Oscara za ten film i nie jest starym wyjadaczem bez osiągnięc, także twój argument jest inwalidą.
Loramski podał tu mocny i ciekawy argument. Czekałem, aż ktoś na jego wypowiedź wyjedzie z oscarem. To jest dopiero inwalidztwo.
Dzięki za słuszne spostrzeżenie! Oscary to teatr i nic więcej, któremu raz na jakis czas uda się jakiś trafny werdykt
Nominację do Oscara.... inwalidzkie jest myślenie, że oscary są aż tak bardzo miarodajne - niestety nie są, nawet nie mówię już tu o skrzywdzeniu Ziemi obiecanej czy tym podobnych historii -= nagrody akademii to teatr, nic więcej, a do tego nawet sam budynek za dnia furory nie robi
{oceniłem na 10, na razie się to nie wyświetla, stąd informacja} ......Tylko pytanie, co ty widzisz w filmach? Są tacy, którzy z piosenek pamiętają i odbierają tylko refren i wyraziste słowa, a są tacy, którzy smakują rytmy gitary basowej na tle klawiszy w połączeniu z ciekawym metrum, i łączą to z owymi słowami tekstu oraz refrenami. Taki jest film "Chinatown" - tam mamy nie tylko intrygę - zresztą ciekawą, meandryczną - ale widzimy też nietypowe relacje detektywa z policją czy ochroniarzami szemranych typów, widzimy jego głupkowatą pewność siebie, która ustępuje wewnętrznemu imperatywowi moralnemu, a przynajmniej okazuje się ona tylko jedną ze stron jego osobowości. Tak więc to jest ciekawy film, skomplikowany w różnych planach, wyprowadzający w pole różne nasze przeciętne oczekiwania.
Wiedzy i przygotowania oraz gustu. To się wcale nie musi wykluczać. A Polański nie każdemu musi się podobać.
No kurcze niestety, szkoda, że nie poszli śladem dwóch pierwszych, bo tam akcja była cały czas i sceny się nie dłużyły
Przepraszam, mała pomyłka:) pisałem o Mad Maxie 3, a jestem na Chinatown:) Sorki, aczkolwiek oba filmy mają właśnie ten sam grzech, a wystarczyłoby trochę przyspieszyć akcję
To noir... spalony w kalifornijskim słońcu (sic!) i to już na wstępie czyni go zupełnie nietuzinkowym. Od przestępców roi się tu pośród rajskich gajów pomarańczowych ciągnących się aż po horyzont. A to dopiero początek zaskoczeń (na czele z wyjątkowo aktualnym kontekstem - malejącą ilością wody, stepowieniem, pustynnieniem ziemi.
-Boli Pana nos?
-Tylko kiedy oddycham.
Widzisz w PL nawet takie stwierdzenie jest ryzykowne. Bo zaczęła się dyskusja czy film się komuś podoba i o kwestiach gustu. Co za naród. Przecież jak ci się "nie podoba" to po wdajesz się w rozkminy o samym filmie. W Polsce wszystko nie podoba się wszystkim. Nic nie robią - źle, robią źle, zabrali tamtym, też źle, dali innym, to też źle.